Registrovat mkm.art.pl
Přihlásit se
Hledat...
Všechny zajímavosti
Starostwo makowskie w 1564 r. obejmowało 50 włók ziemi. W jego skład wchodziły wsie: Makowica, Smrock, Słoniawy i Janików. W Makowie odbywały się sądy. W mieście istniał również dwór
królewski (wcześniej książęcy), którego okoliczności upadku i zniszczenia nie są znane.
Miasto płonęło ogniem talentu. Wielkie zwycięstwo Moniki Wojnarowskiej! |
Napsal uživatel Artur Rzepiński |
Pondělí, 17 Leden 2011 21:39 |
Tik-tak, tik-tak… Poiki krążą wokół tancerza własnym rytmem, huśtając się jak wahadła olbrzymich zegarów, zataczając kręgi niczym koła zębate dobrze zgranego mechanizmu. Tik-tak, tik-tak, zmiana rytmu, piruet i nowe płaszczyzny obrotu. Wyprostował ręce i poiki zataczają małe kręgi wokół siebie w pionie. Cyk, cyk, cyk, cyk, cyk - teraz kule wirują coraz szybciej, a tancerz zdaje się władać ognistą piłą tarczową. A wszystko w rytmie muzyki płynącej w tle, która zwalnia i przyspiesza wraz z tańcem, jak zaczarowana. Dwa kroki, zejście, wypad w przód, splątanie poi i rozbicie - po obu stronach tancerza rozświetlają się dwa przepiękne, symetryczne, ogniste łuki. Jak para iskrzących skrzydeł ponad stojącą niemal na baczność postacią. Niemy zachwyt publiczności. To Jerome Padux z Niemiec oczarował nas swoją zegarmistrzowską precyzją.
Filmy ze Spotkania Kosmicznych POI-owników Ognia Zdjęcia ze Spotkania Kosmicznych POI-owników Ognia
Jest piątek czternastego stycznia, dochodzi godzina 19:00. Kolejna osoba podeszła do stolika. Sprawna rejestracja, wręczenie identyfikatora, wskazanie miejsca do spania. Dziewczyny z Teatru "Mantra" opiekują się gośćmi - życzliwe, uśmiechnięte, zawsze chętne by pomóc lub wskazać drogę. A pytań jest sporo, mamy ponad trzydziestu gości z całej Polski, Niemiec i Litwy. Wszędzie pełno śmiechu, ciepłych powitań. Na pierwszy rzut oka widać, że spotkali się starzy znajomi. Ludzie dzielący wspólną pasję - kuglarstwo.
Taniec z ogniem to dyscyplina, która urzeka każdego. Typowo ludzka fascynacja płomieniem wywodzi się z czasów pierwotnych, kiedy ludzie siadali wspólnie w kręgu wokół paleniska. Ktoś śpiewał, ktoś zaczynał gawędę. Dzisiejsi Tancerze ognia to echo owych dawnych czasów - władcy ognia, szamani zdolni zakląć jego kształty w formy stworzone przez ich wyobraźnię. Gdy rozpoczynają pokaz wprawiając w ruch dwie kule ognia zawieszone na łańcuchach widz mimowolnie zmienia się w ćmę, kuszoną blaskiem ich postaci. Teatrowi Tańca z Ogniem "Mantra" udało się zaprosić do nas śmietankę artystów z kraju (zrzeszonych m.in. w Internecie na portalu kuglarstwo.pl). oraz zaprzyjaźnionych gości z Litwy i Niemiec. Mimo różnic kulturowych, wszyscy zdawali się mówić jednym językiem - pięknem tańca. Obcując kilka dni z nimi pojęliśmy, że w pełni zrozumieć ich mogą tylko ludzie, którzy podzielają tę samą pasję. A jacy są prywatnie? Żywiołowi i niesłychanie ruchliwi. Ciężko im wysiedzieć w jednym miejscu. Kochają ruch, akrobacje, choreografię, muzykę. Na przemian opowiadają lub pokazują sobie nowe figury, kombinacje, sztuczki. Przeskakują z jednego tematu na drugi jak płomień z zapałki na zapałkę. Wszędzie mnóstwo energii, niemal fizycznie czuć ciepło bijące z ich zapału. Dla niewprawnego oka - chaos, pożar. Tacy właśnie są. Gdy przybywa nowa osoba do Liceum im. Marii Curie-Skłodowskiej - jakbyś pochodnię rzucił na suchą łąkę - znowu wirują, żonglują, znowu śmiechy i powitania. I tak całą noc.
Tancerze w żadnym przypadku nie są jednak roztrzepani ani lekkomyślni. Igrają przecież z ogniem. Bezpieczeństwo i solidne przygotowanie przede wszystkim. Wiedzą, że do prawdziwego mistrzostwa dochodzi się ciężką, sumienną pracą. Dlatego ćwiczą i wymieniają się doświadczeniami. W sobotę już od rana w MDK Kamil Balmas z Krakowa uczy podstaw poi, Jaroslav Bartoszevic z Litwy wyjaśnia, jak tworzyć układy, wymyślać i wplatać nowe elementy. Mnóstwo ludzi, ale żadnego zamieszania, wszyscy wiedzą, co robić. Na warsztaty przybili również miejscowi artyści, oprócz Mantry - także grupa Virtus. Wszyscy chcą wynieść jak najwięcej ze Spotkania. W międzyczasie ważą się losy wieczornego konkursu - od rana pada, ciężko będzie tańczyć z ogniem na zimnie w deszczu. O 16:00 przestało. Podejmujemy decyzję - rozkładamy scenę. Chłopaki z MKM i grupa lotnego wsparcia MDK zabierają się do dzieła. Praca wre. Dzięki działaniom Burmistrza teren zawczasu z grubsza odśnieżono, mimo to pot zrosił już czoła przodowników pracy. Miotły szeleszczą, łopaty i szpadle głucho uderzają w kostkę placu skuwając lód. Czy znowu nie zacznie padać?
W tym samym czasie ruszyły eliminacje w sali lustrzanej, naturalnie bez ognia. W Jury zasiadają dwie osoby ze strony organizatorów - Sylwia Szwejk (Mantra) i Andrzej Szymon Olkowski (Małe Księstwo Makowskie) oraz trzy ze strony gości: Tom Wyhnanek (choreograf i instruktor z Berlina), Bas Pawełczak (założyciel portalu kuglarstwo.pl) i Tomasz Krupiński (zdobywca Grand Prix Mazowsza i Mistrzostwa Okręgu Mazowieckiego, instruktor tańca). Uczestnicy konkursu mają za zadanie tańczyć do losowo wybranej muzyki przez 45 sekund w kilku turach. Członkowie niezależnie od siebie przyznają punkty w kategoriach takich jak ruch sceniczny, przekaz, technika. Potem wybierają swojego zwycięzcę, zapisują jego imię na kartce i podają przewodniczącemu Jury - Basowi Pawełczakowi, który zlicza głosy i podaje wynik. Wszyscy biją brawa zarówno zwycięzcom jak i pokonanym.
Jest godzina 18:00, plac za MDK przygotowany. Scenę na wzgórku ograniczają olbrzymie znicze, oświetlające od dołu występujących. Przyjechał wóz strażacki, nie będzie pożaru. Na widowni około setki ludzi, rodzice z dziećmi, pojawili się Makowscy dygnitarze. Wszyscy czekają na pokaz. Sprawdzamy czy wszystko jest na swoim miejscu, jak zaplanowano. Zgadza się. Grzesiek Łuniewski z Mantry daje znak - czas zaczynać ćwierćfinały…
Tik-tak, tik-tak… Poiki krążą wokół tancerza własnym rytmem, huśtając się jak wahadła olbrzymich zegarów, zataczając kręgi niczym koła zębate dobrze zgranego mechanizmu. Tik-tak, tik-tak, zmiana rytmu, piruet i nowe płaszczyzny obrotu. Wyprostował ręce i poiki zataczają małe kręgi wokół siebie w pionie. Cyk, cyk, cyk, cyk, cyk - teraz kule wirują coraz szybciej, a tancerz zdaje się władać ognistą piłą tarczową. A wszystko w rytmie muzyki płynącej w tle, która zwalnia i przyspiesza wraz z tańcem, jak zaczarowana. Dwa kroki, zejście, wypad w przód, splątanie poi i rozbicie - po obu stronach tancerza rozświetlają się dwa przepiękne, symetryczne, ogniste łuki. Jak para iskrzących skrzydeł ponad stojącą niemal na baczność postacią. Niemy zachwyt publiczności. To Jerome Padux z Niemiec oczarował nas swoją zegarmistrzowską precyzją.
Grupa z Niemiec prezentuje wysoki poziom, górują techniką. Arne Bollinger odpada w eliminacjach w mocnej grupie. Michaela Noack z olbrzymią wyobraźnią i dokładnością ruchów, mimo wielu przewag przegrywa w pojedynku z przyszłą zwyciężczynią, której udało się oczarować swoim tańcem Jury. Michaela zmierzy się z kolegą z Litwy. Jaroslav Bartoszewic od początku udowodnił nam, że w Wilnie jest dużo zimniej niż u nas - gardząc temperaturą występuje boso z odkrytym torsem w fantazyjnych spodniach. Czuje muzykę, cieszy się rytmem, rozciąga takty, wrzuca pauzy, iskrzy ćwierćnutami. Obserwować jego taniec to jakby czytać z partytury. Jury ma problem, puchar za trzecie miejsce ostatecznie powędruje do Niemki. W międzyczasie kubek gorącej herbaty podany przez uśmiechnięte dziewczyny z Mantry.
Finał będzie pojedynkiem na humor. Sebastian Malicki z Dąbrowy Górniczej rozśmiesza publiczność za każdym razem gdy się pojawi. Żarty rozpromieniają twarze solidnie już przemarzniętych, ale zdecydowanych oglądać do końca ludzi. Kto zwycięży, kto zwycięży? Pierwsze miejsce to pięćset złotych. Młodziutka Monika Wojnarowska z Makowa cieszy się sympatią kibiców. Ale i Sebastian potrafi przekonać do siebie najmłodszych: "to ten śmieszny, to ten śmieszny!" - piszczą wesołe głosy. Jury prosi o dogrywkę. Oczekiwanie w napięciu. Zwycięża Monika! Wielkie brawa i gratulacje od całej lokalnej społeczności: statuetki i dyplomy ufundowane przez Starostę wręcza Burmistrz i Przewodniczący Komisji Rady Miejskiej ds. Oświaty. Bas z kuglarstwo.pl wręcza poi contact i koszulkę. Uścisk ręki i nagrody pieniężne od przedstawicieli sponsorów i organizatorów – Grześka z Mantry i mnie z MKM. Wspólny pokaz wszystkich uczestników. Łzy radości…
Po konkursie kolacja. Zapraszamy na symboliczne piwo w miejscowym pubie. Rozmawiają o warsztatach zawodach. W powietrzu czuć już iskry. Nie chcą długo siedzieć, wracają na salę gimnastyczną dalej ćwiczyć. Na sali jak na pokazie cyrkowym - żonglerka, akrobatyka, poi, kije, buty - wszystko co było pod ręką. Jeszcze o trzeciej w nocy na parkiecie było tłoczno. Ostatni człowiek o piątej odłożył swoje hula-hoop. Tacy już są, po prostu płoną.
Mimo pracowitej nocy, w niedzielę Tom Wyhnanek (Niemcy) poprowadził ostatnie warsztaty z choreografii i ruchu scenicznego, w których uczestniczyło kilkanaście osób. Goście zaczęli się zbierać z samego rana, większość pojechała w południe: na niektórych czekała wielogodzinna podróż pociągiem. Gorące podziękowania od wszystkich za przybycie i wspólne warsztaty. Trochę smutku przy pożegnaniu… i tak właśnie skończyło się II Międzynarodowe Spotkanie Kosmicznych Poi-owników Ognia w Makowie Mazowieckim roku Pańskiego 2011…
Artur Rzepiński
Więcej o warsztatach: |